Cieszymy się radością uczniów, którzy spotkali Zmartwychwstałego i z którymi przeżywaliśmy te najważniejsze w roku dni w liturgii Triduum Paschalnego. W tym roku, to ksiądz Zenon pojechał na całe Triduum do Old Mkushi, a ja zostałem w Masansie. W Wielki Czwartek liturgia nie różni się niczym od naszej Mszy Wieczerzy Pańskiej, poza językiem, w którym jest sprawowana. Również po Mszy świętej była adoracja Najświętszego Sakramentu w Ciemnicy, która trwała do 22.00. W Wielki Piątek celebracje rozpoczęliśmy o godzinie 12.00 nabożeństwem Drogi Krzyżowej, z którą przeszliśmy po ulicach Masansy. Sensacja była ogromna, bo nasza młodzież do każdej stacji przygotowała scenkę obrazującą, co przy danej stacji się wydarzyło. Liczba uczestników była spora, a towarzyszyła nam jeszcze cała gromada dzieci zaciekawiona tym niecodziennym wydarzeniem. Przy okazji niejedno poletko leżące przy drodze zostało podeptane małymi stópkami i niejedna tyka kukurydzy złamana, kiedy próbowały wywalczyć dla siebie jak najlepsze miejsce do obserwacji. Drogę Krzyżową zakończyliśmy modlitwą Nowenny do Bożego Miłosierdzia, którą wtedy rozpoczęliśmy. Po Nowennie zostało nieco ponad pół godziny na spowiedź i o godzinie 15.00 rozpoczęliśmy Liturgię Wielkiego Piątku, sprawowaną również dokładnie według tego samego porządku jak w Polsce. Różnica w Masansie polegała tylko na tym, że wszyscy uczestnicy celebracji oddali cześć Krzyżowi Jezusa. Trwało może to może i dość długo, ale w tym czasie chór śpiewał odpowiednie pieśni, które wskazywały na znaczenie tego co się w Wielki Piątek na Krzyżu dokonało. W Zambii po wielkopiątkowej liturgii nie adoruje się Najświętszego Sakramentu w Bożym Grobie. Nie buduje się w ogóle „bożych grobów”. Wynika to z tutejszych uwarunkowań kulturowych. Zambijczycy modlą się przy swoich bliskich zmarłych, pogrzeby gromadzą całe lokalne społeczności, na pogrzeb bliskich jedzie się czasem setki kilometrów, ale cmentarzy zasadniczo się nie odwiedza. Stąd też modlitwa przy grobie jest dla nich czymś obcym. Słyszałem, że niektórzy polscy misjonarze próbują tradycję adoracji przy „Bożym Grobie” zaszczepiać, ale są to zupełnie jednostkowe sprawy. Trzeba bowiem dodać, że tradycja budowania „Bożego Grobu” jest również niezbyt popularna w Europie. Bodajże kultywowana jest tylko w części Niemiec i w Austrii. W Anglii słyszałem, że kiedy pewien polski ksiądz zbudował „Boży Grób” w kościele, który służył duszpasterstwu Polaków, nie przypadło to do gustu części angielskich parafian, którzy również modlili się w tym kościele. Wielka Sobota, to przede wszystkim celebracja Wigilii Paschalnej, ale przed południem miałem również sporo zajęć, bo do sobotnich obowiązków w Masansie należą odwiedziny spotkań naszych katechumenów, którzy przygotowują się do chrztu. Również w soboty po spotkaniach katechumenów, mają swoje spotkanie dzieci z Ruchu Holy Childehood (Święte Dzieciństwo). Kiedyś próbowałem zainteresować ich grą w dwa ognie, ale bez rezultatu. Jednakże w Wielką Sobotę przyszedł do mnie jeden z liderów i sam poprosił o zapoznanie ich z tą grą. Na początku nie było łatwo, bo musiałem wyjaśniać liderom zawiłości zasad, po angielsku, a ci dopiero tłumaczyli to na Bemba, bowiem dzieci z młodszych klas raczej nie mówią po angielsku. Pewne rzeczy trzeba było zademonstrować osobiście, ale jak załapali, na czym ta gra polega, to zagrali z wielką pasją. Ja z kolei po końcowej modlitwie i udzieleniu błogosławieństwa nadawałem się tylko pod prysznic. Wieczorną liturgię rozpoczęliśmy o godzinie 19.00 przy ognisku, które zostało zapalone, tradycyjną metodą, to znaczy przy użyciu dwóch kawałków drewna, z których jeden to deszczułka z bardzo twardego rodzaju drewna, a drugim jest bambusowy kijek. Rozpalenie ognia w taki sposób wymaga sporo wysiłku, trzeba bowiem bardzo szybko obracać ten kijek w dłoniach, równocześnie naciskając i wywołując tarcie. Właściwie, to już chyba nikt tu ognia w taki sposób nie rozpala, ale na szczęście ta sztuka jeszcze do końca nie zaniknęła. Drugim elementem liturgii wywodzącym się z miejscowej tradycji, było wniesienie wody do kościoła przed rozpoczęciem liturgii chrzcielnej przez kobiety, które niosły ją na głowach w glinianych dzbanach i naczyniach z tykwy, jakie kiedyś były powszechne w użyciu. Jak już wcześniej pisałem, noszenie wody to w Zambii domena kobiet. Małym zgrzytem dla mnie było tylko, że tę wodę wlano potem do plastykowej beczki. O plastikach w buszu napiszę kiedyś szerzej. W czasie liturgii Słowa czytaliśmy wszystkie siedem czytań ze Starego Testamentu i to wszystkie w dłuższej wersji. Z tego też powodu po części, mimo, że w tym roku nie było w Masansie chrztów (nie zdążyli z przygotowaniem), cała liturgia wraz z procesją po Mszy trwała ponad cztery godziny. Na koniec ciekawostka. Jeszcze, w Wielkim Poście nasi ministranci zadali mi na zbiórce pytanie: „Czy to prawda, że to Katolicy zabili Jezusa?”. Tak twierdził jeden z ich szkolnych kolegów, który należy do jakiegoś innego kościoła. Argumentował na dodatek, że tak jest napisane w Piśmie świętym! Kiedy wyjaśnili mi na czym opierał swoją argumentację, zrozumiałem gdzie tkwił błąd. Dla tegoż młodego człowieka i wyznawców kościoła, do którego należał, informacja, że Jezus został ukrzyżowany przez rzymskich żołnierzy, była równoznaczna, że to byli Katolicy, bowiem my jesteśmy Kościołem Rzymsko-katolickim.To groteskowe posądzenie ilustruje, jak czasem uboga bywa wiedza ludzi, którzy uważają się za chrześcijan i jeszcze chcą innych pouczać.
„Lesa amupale” – Niech Bóg Was błogosławi. Z darem modlitwy.